wtorek, 5 maja 2015

Black Ice by Becca Fitzpatrick

 

"Black Ice" by Becca Fitzpatrick

 

Tytuł: Black Ice
Autor: Becca Fitzpatrick
Wydawnictwo: Otwarte (Kraków 2014)
Data wydania (oryginalna/polska): 2014/2014
Polskie tłumaczenie: Mariusz Gądek
Strony: 448 (w tym Podziękowania od autora)
Ilość rozdziałów: 41 + Prolog + Epilog

Wprowadzenie:

Nie daj się zwieść pozorom!
Britt długo przygotowywała się do wymarzonej wyprawy wzdłuż łańcucha górskiego Teton. Niespodziewanie dołącza do niej jej były chłopak, o którym dziewczyna wciąż nie może zapomnieć. Zanim Britt odkryje, co tak naprawdę czuje do Calvina, burza śnieżna zmusza ją do szukania schronienia w stojącym na odludziu domku i skorzystania z gościnności dwóch bardzo przystojnych nieznajomych. Jak się okazuje, obaj są zbiegami. Britt staje się ich zakładniczką. W zamian za uwolnienie zgadza się wyprowadzić ich z gór.

Gdy dziewczyna odkrywa mrożący krew w żyłach dowód na to, że w okolicy grasuje seryjny morderca, a ona może stać się jego kolejnym celem, sprawy przybierają dramatyczny obrót… 

Moje zdanie:

Becca Fitzpatrick, znana z tetralogii o upadłych aniołach pt. "Szeptem", powraca do nas z wielkim rozmachem w postaci nowej powieści "Black Ice", która jest zupełnym odskokiem od świata fantastycznego pełnego istot nie z tej ziemi. Tym razem autorka zaskakuje nas thrillerem z dawką romansu.  Przyznam szczerze, że za pierwszym razem książka mnie mile zaskoczyła, ale czytając ją po raz drugi udało mi się dostrzec kilka niuansów, które nie koniecznie można dopisać do listy zalet pisarskich Beccy. Może zacznę od tego co najbardziej mnie drażniło. Główna bohaterka - Britt Pheiffer, w niektórych momentach była tak strasznie irytująca ciągłym wzdychaniem do swojego eks Calvina, że aż miałam ochotę aby jakaś zaspa śnieżna ją przysypała. Sama stwierdziła, że całe swoje życie polegała na mężczyznach, którzy ją otaczali: na jej ojcu, starszym bracie Ianie oraz Calvinie. Odbiło to się na jej specyficznej psychice. Oczywiście nie można jej zarzucić wszystkiego co najgorsze, bo sama nie wiem jakbym się zachowała w obliczu śmierci z wyziębienia. Trzeba przyznać też, że była na swój sposób inteligentna i pomysłowa (inaczej nie stała by się zakładniczką wyżej wspomnianych mężczyzn - co w tym wypadku wyszło na dobre jej przyjaciółce).
Jednak mimo, iż główną bohaterką jest kobieta ważniejszy wątek pełnią tutaj mężczyźni. 
Calvin Versteeg - były Britt i brat jej najlepszej przyjaciółki Korbie (w gwoli ścisłości, jeszcze bardziej irytująca dziewczyna). Nie chcę spoilerować, ale mogę zapewnić że odegra ważną rolę w całej historii. 
Był znienawidzony przez własnego ojca, przez co mi się go trochę żal robiło, ale wkurzała mnie jego pewność siebie i apodyktyczność względem byłej. Z drugiej jednak strony trzeba przyznać, że jest to dość sprytny i mądry człowiek, o czym przekonacie się czytając książkę (chyba, że już ja przeczytaliście to wiecie co mam na myśli). Niestety jest też dosyć lekkomyślny i... w sumie to tyle.
Mason i Shaun to kolejni męscy bohaterzy, którzy odegrają ważną rolę, ale pozwolę sobie na ich temat nic nie zdradzać.
Jeśli chodzi o otoczenie, nie mam nic do zarzucenia. Zaśnieżone góry Teton, malowniczy domek i las pełen sekretów - nic dodać, nic ująć.
Teraz napiszę co nieco o stylu autorki. Szablon jest nieco zbliżony do "Szeptem" (mamy główną bohaterkę, jej "BFF" i wątek miłosny z seksownymi facetami w tle). Pozwolę sobie na małe porównanie:
Britt Pheiffer - Nora Gray
Korbie Versteeg -  Vee Sky
Calvin Versteeg - Scott Parnell
Osoba 1  - Patch Cipriano
Osoba 2  - Chauncey de Langeais

Cóż tak ja sobie porównuję postaci z obu książek (kto czytał, wie kim są 1 i 2). Mam też nadzieję, że nie zaspoilerowałam także zbyt dużo osobom, które przymierzają się dopiero do pierwszej serii Beccy.
Koniec mimo, że był do przewidzenia w miły sposób zakończył książkę i nie ma większych niedopowiedzeń (jakieś by się znalazły, ale nie ma tego złego) i w delikatny sposób zakańcza opowieść.

Jeśli natomiast chodzi o styl pisania Beccy, nie zmienił się od czasu historii Nory , jednak nie twierdzę że jest zły. Prosty i przejrzysty przekaz, ułatwia czytanie. Nie ma zbędnych ubarwień, a więc książkę czyta się z szybkością (3 dni - ja).
Można się w niej zatracić i nie polecam przerywać jej w najciekawszych momentach (ja przerwałam i przez pół nocy nie mogłam zasnąć).

Podsumowując, choć książka narracyjnie (pierwsza osoba) nie powala na kolana, ze względu na irytującą główną bohaterkę, bardzo mi się spodobała pod innymi względami (szczególnie opisu otoczenia, mimo że nie jestem fanką długich wywodów, na temat czegoś konkretnego). Polecam ją każdemu, kto lubi dreszczyk emocji i romanse, które tutaj nie są aż tak bardzo... rażące jak w "Szeptem". A i oczywiście komu upodobała się twórczość Fitzpatrick.

Moja ocena: 8/10  

Oryginalna okładka 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz